piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział III

*Dzień wyjazdu*
-Masz wszystko?
-Tak, raczej tak.
-No to raczej tak, czy na pewno tak?
-Mamo, wczoraj klęczałam nad walizkami 4 godziny, więc nie jest prawdopodobne żebym o czymś zapomniała.
-Ciociu, spokojnie. Jakby co mama się nią zajmie.-zapewnienia Tomka raczej nic nie dawały, gdyż na moja rodzicielka ciągle miała zmartwioną minę.
-Słyszysz? Nie masz co się martwić.
-Ale kochanie, 3 miesiące to strasznie długo, nie wiem czy tyle wytrzymam.-jej zapłakane oczy rozwalają mnie za każdym razem, nie cierpię kiedy, z obojętnie jakiego powodu, płacze.
-Mamo, nie płacz. Przecież szybko zleci. Pożegnaj się lepiej z Marysią.
-To raczej niemożliwe. Wcześniej chciałam z nią porozmawiać, ale udawała że mnie nie słyszy. Nie wiem co się dzieje z tym dzieckiem.
-Nikt nie wie, trzeba ją zabrać do psychologa czy coś, bo nigdy się z nią nie dogadamy.
-Julka, musimy już jechać.-głos ojca sprawił,że zachciało mi się płakać jeszcze bardziej
-No to pa córeczko, bądź grzeczna!
-Dobrze mamo. Będę najgrzeczniejszym dzieckiem na ziemi.
-Dobra dobra. Już ja cię znam. Chodź tu.-rzuciła cicho i przytuliła mnie. Będzie mi jej brakować w Londynie, jej obiadków,jej opieki. Jej całej.
-Komu w drogę temu czas. Zobaczymy się niedługo.-pożegnania są najgorsze.
*W drodze na lotnisko*
-Myślałaś już o zostaniu na stałe w Wielkiej Brytanii?
-Tak. Zdecydowałam, że jednak podziękuję. Na moje miejsce na uczelni jest 20 kandydatów, to byłby grzech, gdybym z tego zrezygnowała.-zawiedziona mina Tomka nie była tym razem udawana. Mi też zrobiło się smutno.-Ale spokojnie, po tych 3 miechach będziesz mieć mnie dość.
-Ciebie nigdy, szybciej kogoś innego.-gdy skinął lekko głową na przednie siedzenie obok kierowcy przypomniał mi, że Marysia jedzie z nami
-Weź mi nawet nie przypominaj.-przewróciłam oczami
-O czym tak rozmawiacie dzieciaki?-ciekawski tatuś spojrzał w lusterko
-Yyy, o pogodzie. Wiesz jak nie cierpię deszczu.
-Wiem wiem, kiedy pada, strasznie, jak to młodzież mówi, zamulasz.-zaśmiał się a ja i Tomek do niego dołączyliśmy,oczywiście wiedźma regeneruje siły żeby w nocy wszystkich budzić.
-Tato, nie rób z siebie debila.-jaka ona jest irytująca! Niby śpi ale jeśli chodzi o wyzywanie to jest pierwsza.
-Wydaje mi się, że tato nie z tobą rozmawia.
-Ja z tobą też nie a się odzywasz.
-Nikt nie kazał ci na to reagować skoro nie masz ochoty ze mną rozmawiać.
-Nie prosiłam cię o komentowanie czego chcę a czego nie.
-Nie pytałam cię o to czego chcesz a czego nie, więc jeśli coś ci się nie podoba mogłaś nie odpowiadać.
-A jeśli chciałam?
-To nie miej problemu, że coś mówię! Idź spać bo się gubisz.-ugh, gdyby nie to, ze siedzimy w samochodzie a obok jest ojciec po prostu bym jej wyjebała.
-Dobra, koniec! Nie mogę prowadzić w takich warunkach!
-Na szczęście już jesteśmy na miejscu wujku.-rozbawiony Tomek w końcu raczył się odezwać.
-Dzięki ci Boże.